Niedawno pisałem o serialu Little Britain, bardzo popularnym w Anglii, produkowanym, co warte podkreślenia, przez telewizję publiczną BBC. Serial ten zdobył popularność w wielu krajach, m.in. puszczany jest także przez polską TVP.
Dzisiaj przeczytałem w pardon.pl, że ostatni, wyemitowany w Polsce w piątek odcinek, został przez TVP ocenzurowany z powodów, cytuję, „konieczności przestrzegania polskich norm kulturowych”. Przechodząc do sedna, chodziło o skecz, w którym pastor okazuje się gejem.
Rrrrany, czy oni są normalni?
Ja rozumiem, nie mam się co żołądkować, w końcu nie mieszkam teraz w Polsce. Ale jakim prawem jakaś grupa ludzi decyduje, co jest odpowiednie dla moich rodziców? Co mogą, a czego nie mogą oglądać?
Poniżej link do tego wyciętego kawałka:
Mamo, tato, i inni którzy mieszkają w Polsce, proszę nie klikać i nie oglądać. Najwyraźniej nie wolno.
Panie, czym Pan się entuzjazmujesz? Nie mam pewności czy mądrze TVP zrobiła wycinając tę scenę, ale wiem że nie jest to cenzura w ścisłym tego słowa znaczeniu, a Pan jako umysł ścisły (choć szeroki) powinieneś trzymać standardy ;-) Cenzura jest wtedy jak ktoś komuś zakazuje coś głosić, a nie wtedy gdy ktoś sam z siebie rezygnuje z głoszenia. Różnica jest jakościowa IMHO. Problem byłby wtedy jakby wszystkie stacje w Polsce taki rodzaj samoograniczenia uprawiały – a jak wiemy tak nie jest. Pod rozwagę daję jeszcze taki problem: Czy gdyby w Little Britain była scena z rabinem, który przerabia dzieci na macę (wiem – inna skala, inna relacja do rzeczywistości, ale co tam…) to niepuszczenie tego byłoby skandalem? Albo inaczej – imam ma homoseksualnego kochanka, który przybiega do niego w lateksowym wdzianku z wersetami Koranu wyszytymi różowymi cekinami… Może komuś faktycznie może zrobić się niemiławo i może faktycznie telewizja publiczna nie jest od takich rzeczy? A także od pokazywania ludzi wywijających uroczymi gumowymi członkami?
Cześć Student!
Po pierwsze, bardzo dziękuję za komentarz, i to w dodatku „opozycyjny”, jest szansa na dyskusję :)
Do rzeczy.
Nadal podtrzymuję, że jest to cenzura. Wycinanie części programu ze względu na kontrowersyjne treści, to jest cenzura. Jeśli nie jest, to jak nazwiemy wycinanie „w latach PRLu” części kontrowersyjnych tekstów z podręczników do historii? Albo „przekonujące rozmowy” z twórcami filmów, kabareciarzami, pisarzami, dotyczącego tego co można, a czego nie można filmować, opowiadać, pisać? I potem ci ludzie „sami z siebie” rezygnowali z pewnych kwestii w swoich dziełach, albo w ogóle nie zgadzali się na publikacje…
Ale to jest kwestia nazewnictwa, nie bardzo mająca dużo wspólnego z głównym tematem.
Co do meritum, to wychodzę z założenia, że w zasadzie każdy żart kogoś obraża lub się z kogoś naśmiewa. Kawały o blondynkach obrażają blondynki, kawały o teściowych obrażają teściowe, kawały o Kaczyńskich obrażają Kaczyńskich, a kawały o księżach obrażają księży. Kawały o „Polaku, Rusku i Niemcu” naśmiewały się z tych dwóch ostatnich, a czasami także i z Polaków. Taka jest konstrukcja „techniczna” kawału. Może nawet poczucia humoru w ogólności, ale nie generalizuję. Żeby było śmiesznie, musi być pewien element wyśmiewania się z jakiejś cechy ludzkiej.
Trochę o tym myślałem, i wydaje mi się, że decyzja TVP nie była umotywowana tym, że skecz był nieśmieszny, a tym, że skecz był obraźliwy. Lub, bardziej dokładnie, mógłby być.
I tutaj zarysowuje się różnica między poglądami TVP i moimi. Dla mnie prawo do śmiania się z kogoś (czegoś) jest ważniejsze od prawa do ochrony przed byciem obśmianym. Prawo do śmiania się z informatyków jest ważniejsze od tego, że mogę się poczuć nieswojo słysząc taki żart. „Polish jokes” opowiadane przez Amerykanów o Polakach nie śmieszą mnie osobiście, ale będę bronił prawa do ich istnienia.
Czemu?
Gdzieś istnieje we mnie przekonanie, że dopóki będziemy się w stanie śmiać z samych siebie, z najważniejszymi rzeczami na czele, dopóty będziemy mieli siłę na spoglądanie na siebie z dystansu. Na przyznanie się, że nie jesteśmy wcale tacy dobrzy, doskonali. I to jest wartość o wiele większa, niż czyjeś poczucie „nieswojości”.
Dlatego uważam rysowanie karykatur Mahometa za coś równoważnego z żartowaniem z Papieża, ale w przeciwieństwie do TVP mówię: śmiejmy się. A jeśli nawet nas samych jakieś rzeczy nie śmieszą, pozwólmy się śmiać innym.
PS: Wiesz, że usunęli z lektur szkolnych Gombrowicza, Witkacego i Kafkę? To co prawda nie cenzura, ale jakiś taki niesmak pozostaje.
A oto dla Małżowiny i Minia odrobina polskości, aby się im łezka w oku zakręciła:) http://www.giercownia.pl/gra/852/pani_hela_w_autobusie/
Oj nie ma tutaj takich starszych pań, nie ma :)
Pani Hela-Rewela!
najbardziej mi sie chyba podoba „uratuj stocznie”:)